poniedziałek, 26 listopada 2012

Niedzielny Reset


  
Po ciężkim sezonie trwa upragniony czas odpoczynku. Lub roztrenowania jak kto woli. Odpoczynek dla zmęczonego ciała i ducha. Reset.... Ten okres bez biegania lub treningu wykonywanego na zmniejszonych obrotach jest bardzo potrzebny do obudowy i regeneracji. Dla jednych mniej, dla innych bardziej. Kwestia indywidualna. To czas treningu dla przyjemności. Masz dość ciągłego kontrolowania parametrów biegu? GPS, pulsometr i cała reszta okablowania możesz zostawić w domu. Ruszaj się kierując swoim samopoczuciem. Basen, tenis, gra w piłkę, siłownia – forma wypoczynku dowolna – byleby aktywna.
W niedzielę wybór padł więc na rowerowanie w przepięknych okolicznościach przyrody okolic jeziora w Otominie. Mieszkam niedaleko trójmiejskiej obwodnicy, więc z dojazdem nie ma problemu.

Po drodze można uzupełnić prowiant;)
Jeszcze rzut okiem na „rozkład jazdy”..

I dokonuję jedynie słusznego wyboru – żółty szlak wzdłuż malowniczego brzegu jeziora w stronę rezerwatu „Bursztynowa Góra”. Czarnym szlakiem Doliny Raduni jechałem ostatnio, (a tak przy okazji serdecznie pozdrawiam Pana Urzędnika, który pewnie zza biurka zakwalifikował tą trasę jako rowerową. Chłopaki nie płaczą. Ciemno, wilki jakieś ale trasa a co tam – rowerowa jak nic:)..

+6st.C, bez wiatru i opadów. Co prawda mgła tak gęsta, że ją można było kroić nożem, ale za to pięknie.. Cicho, spokojnie, pusto, czyli to co tygrysy lubią najbardziej! Na trasie świetne warunki. Pomimo końca listopada, na drodze mało błota, trzeba tylko uważać na śliskie liście i wystające gałęzie.


Po drodze obrazki jak z klasycznej „Osady”;)


I w końcu cel wycieczki: utworzony w 1954r. rezerwat „Bursztynowa Góra” z największym zachowanym do dzisiaj wyrobiskiem bursztynu o średnicy 40m i głębokości 15m. Niesamowite miejsce. Rzut okiem na grafikę i myśl o tym co Ziemia jeszcze kryje w sobie.. Oczami wyobraźni zobaczyłem pracujących tam górników..
To była bardzo udana wycieczka. Trasa wymagająca, ale dająca możliwość pełnej integracji z przyrodą. Z dala od zgiełku i pośpiechu wielkiego miasta. Oby więcej takich chwil, czego sobie i Wam życzę


Góry, jeziora, lasy – czego dusza zapragnie!