piątek, 30 listopada 2012

Oddaj krew - to nie boli!


Dzisiaj rano odwiedziłem Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku. Po raz kolejny ubyło mnie o 450ml;) Ostatecznie bilans i tak wyszedł na duży „+”. Poniżej za portalem http://krewniacy.com.pl/, garść mitów i faktów związanych z honorowym krwiodawstwem. Przypominam najważniejsze fakty i mity, dotyczące krwiodawstwa. Mam nadzieję, że pozwolą nie tylko poszerzyć wiedzę, ale i podjąć ważną i niekoniecznie trudną decyzję, gdy ktoś będzie potrzebował Twojej krwi. Pewnie trudno w to uwierzyć, ale taka osoba znajdzie się pewnie każdego dnia...


Sztafeta 4 x gorzka + 4 x mleczna = 4500kcl + dzień wolny od pracy bardzo szybko stawia na nogiJ


Przetaczanie krwi to przeżytek. Równie skuteczne jest podawanie nowoczesnych leków krwiotwórczych.

Mit.
 Niestety, wciąż nie istnieje "sztuczna" krew. Wielokrotnie, każdego dnia, tylko drugi człowiek może ocalić ofiarę wypadku, czy osobę wymagającą rozległej operacji, związanej ze znaczną utratą płynnej tkanki. Preparaty krwiotwórcze mogą poprawić jakość krwi, zazwyczaj po pewnym czasie, ale jej nie zastąpią. Przy znacznej utracie tego płynu ustrojowego są jedynie elementem wspomagającym terapię.

Oddawanie krwi wyraźnie obniża jej jakość, dlatego u regularnych dawców znacznie rośnie ryzyko zachorowania na białaczkę.

Mit.
 Białaczka jest chorobą nowotworową i wciąż nie wiemy do końca, jak powstaje. Prawdopodobnie sprzyjają jej zakażenia pewnymi typami wirusów, uszkodzenie szpiku kostnego toksynami, destrukcyjne promieniowanie jonizujące, a także skłonności genetyczne. Utrata krwi, nawet znacznie większa, niż 450 ml (tyle pobiera się jej jednorazowo krwiodawcom), nie jest czynnikiem ryzyka.

Honorowe krwiodawstwo nie ma sensu, bo szpitale i tak płacą za krew

Półprawda.
 Tego nieuprawnionego argumentu używa wielu przeciwników honorowego krwiodawstwa. Tymczasem bierze się on z niewiedzy na temat obrotu krwią. Rzeczywiście placówki służby zdrowia płacą punktom pobrań, jednak nie za życiodajny płyn, a pokrywają koszty związane z samym pobraniem, przechowywaniem, opakowaniem, oznakowaniem i transportem krwi. Bywa, że za oddaną krew dawca można żądać wynagrodzenia, ale w bardzo szczególnych okolicznościach. Przysługuje ono jedynie posiadaczom grup rzadkich, czyli występujących u co najwyżej 5 proc. populacji. W grę wchodzą jednak tak niewielkie pieniądze, że nie warto sobie nimi zawracać głowy. Nie jest to dobry sposób zarobkowania. Choćby dlatego, że kobieta może oddać krew tylko cztery razy w roku, a mężczyzna sześć razy. Odstęp między pobraniami musi być nie krótszy, niż dwa miesiące.

Osoba homoseksualna czy biseksualna może oddawać krew

Prawda.
 Jeszcze kilka lat temu przyznanie się w ankiecie, którą wypełnia każdy potencjalny krwiodawca, do choćby incydentalnego kontaktu seksualnego z osobą tej samej płci, było trwale dyskwalifikujące. Dzisiaj lekarz może zapytać jedynie o "zachowania ryzykowne", które dotyczą również osób heteroseksualnych. Częsta zmiana partnerów, niezależnie od płci, zwiększa bowiem prawdopodobieństwo nosicielstwa groźnych wirusów, w tym zapalenia wątroby typu B czy HIV. Wciąż zdarza się, że w punktach krwiodawstwa odmawia się przyjęcia krwi od homoseksualisty, chociaż jest on zdrowy, w stałym związku, a jego krew (jak każda oddawana przez krwiodawcę) jest badana w celu wykluczenia schorzeń, którymi mógłby zarazić się potencjalny biorca. Takie działanie jest niezgodne z obowiązującym w Polsce prawem.

Oddanie krwi to okazja do zrobienia bezpłatnie wielu badań, w tym wykluczającego obecność wirusa HIV.

Prawda.
 Rzeczywiście możesz otrzymać nieodpłatnie wyniki przeprowadzanych standardowo badań, czyli oznaczenia grupy krwi, pełnej morfologii, aktywności aminotransferazy alaninowej - AlAT, znaczników wirusowego zapalenia wątroby typu B i C, AIDS (HIV-1/HIV-2) oraz zakażeń kiłą. Część wyników jest uzyskiwana jeszcze przed właściwym pobraniem krwi (najpierw pobiera się jej niewielką ilość do analiz, a dopiero potem 450 ml przeznaczone do leczenia innych ludzi). Jeśli będą budzić wątpliwości, lekarz powiadomi cię o tym i zaleci dalsze postępowanie. Może okazać się, że próba honorowego oddania krwi (od osób chorych nie pobiera się jej) pozwoli ci szybko wykryć jakieś ukryte schorzenie, w tym anemię, a nawet białaczkę. Wstępne zagrożenie tą chorobą stwierdza się na podstawie morfologii. Zatem chęć oddania krwi może ci uratować życie.

W punkcie krwiodawstwa można zarazić się HIV, albo żółtaczką

Mit.
 Każda stacja krwiodawstwa jest wyposażona w sprzęt całkowicie bezpieczny. Krew od każdego dawcy pobierana jest wyłącznie za pomocą sprzętu jednorazowego użytku. Chorobę zakaźną zdecydowanie łatwiej złapać na rozbieranej randce, w zakładzie fryzjerskim, czy w szpitalu, kiedy trafiasz tam jako pacjent, a nie darczyńca.

Szpitale nie mają prawa zmuszać rodziny chorego do honorowego krwiodawstwa

Prawda.
 Zarazem trzeba pamiętać, że krwi często brakuje i jeśli życie krewnego (czy znajomego: każdy może oddać krew dla konkretnej osoby) nie jest bezpośrednio zagrożone, lekarze mają prawo odłożyć w czasie jego leczenie. Żelazne rezerwy krwi przeznaczone są dla osób, które nie mogą czekać i wówczas nikt nie uzależnia terapii od przekazania krwi przez bliskich. zatem to nie szantaż, a konieczność, stosowana w interesie pacjentów.

Krew można oddać dla konkretnej osoby tylko wtedy, gdy ma się tę samą grupę krwi

Mit.
 Całkowicie błędnym jest wyobrażenie, że w ramach oddawania krwi dla konkretnego pacjenta, pobiera się tylko krew zgodną. Niemal nigdy nie jest tak, że krew, którą oddajesz dla bliskiej osoby, trafia właśnie do niej. Nim bowiem zostaje ona przekazana jakiemuś pacjentowi, wymaga odpowiedniego przebadania i przetworzenia. Lekarze muszą mieć absolutną pewność, że jest wartościowa i bezpieczna. Zatem, osobie, dla której oddajesz krew, zostanie prawdopodobnie przetoczony dar życia od kogoś, kto odwiedził punkt krwiodawstwa znacznie wcześniej. Ty pomożesz innemu człowiekowi, być może dziś jeszcze całkowicie zdrowemu. System opracowano ze względu na spadek honorowego krwiodawstwa.

Oddawanie krwi prowadzi do nadprodukcji i w efekcie systematycznego jej oddawania

Mit.
 Krew nie robi się za gęsta tylko dlatego, że krwawiłeś z nosa, skaleczyłeś się, albo miałaś miesiączkę. Nie zaszkodzi więc i krwiodawstwo. Nie są znane przypadki, by ktoś miał problemy zdrowotne, zarówno po przerwaniu wieloletniego, regularnego oddawania krwi, jak i po okazjonalnym pobraniu (np. dla krewnego).

Niektórzy mają za mało krwi, by ją oddawać

Mit.
 Dorosły człowiek, nawet drobny i szczupły, ma ok. 5-6 litrów krwi w organizmie. Pobrane jednorazowo 450 ml jest dla organizmu niemal niezauważalne. Krew w organizmie przez cały czas jest wymieniana, bez względu na to czy jest oddawana, czy też nie. Właśnie proces wymiany sprawia, że oddana ilość bardzo szybko zostanie odbudowana.

Nawet jednorazowe oddanie krwi osłabia organizm, a zwłaszcza układ immunologiczny, nieraz na kilka tygodni.

Mit.
 Regeneracja krwi postępuje zdumiewająco szybko szybko. Rozpoczyna się już w punkcie pobrań, a kończy zwykle po ok. 12 godzinach. Chociaż po oddaniu krwi przysługuje ci odpłatny dzień wolny od pracy, nie ma wyraźnych przeciwwskazań, byś udał się do niej zaraz po wizycie w punkcie krwiodawstwa. Szczególną ostrożność powinni jednak zachować piloci, maszyniści, kierowcy autobusów, operatorzy dźwigów, osoby pracujące na wysokości, uprawiające wspinaczkę, czy głębokie nurkowanie. Im dobrze zrobi solidniejszy, co najmniej dwunastogodzinny odpoczynek. Pamiętaj, że każdemu krwiodawcy przysługuje posiłek regeneracyjny o wartości 4.500 kalorii. Jego spożycie na pewno postawi cię do pionu.

Sporo osób nie może oddawać krwi

Prawda.
 Istnieją trwałe i czasowe przeciwwskazania do oddawania krwi. Do trwałych należą między innymi poważne choroby serca, przewlekłe choroby naczyń obwodowych, żółtaczka, łuszczyca,cukrzyca, nowotwory złośliwe, a także przynależność do grup szczególnie narażonych na zakażenie poważnymi chorobami (np. prostytutki, narkomani). Czasowo nie pobiera się krwi od osób z niedowagą, niedokrwistością, operacjach, pobycie w tropikach, w zakładzie karnym, czy po wykonaniu tatuażu, a nawet po przeziębieniu. Czas ograniczenia jest różny, a wszelkich szczegółowych informacji udzielają lekarze w punktach krwiodawstwa. Możesz być pewien, że nikt nie ma interesu brać krwi nie w pełni wartościowej. To niewskazane dla ciebie, ale przede wszystkim dla choregu, który ma tę krew otrzymać.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Niedzielny Reset


  
Po ciężkim sezonie trwa upragniony czas odpoczynku. Lub roztrenowania jak kto woli. Odpoczynek dla zmęczonego ciała i ducha. Reset.... Ten okres bez biegania lub treningu wykonywanego na zmniejszonych obrotach jest bardzo potrzebny do obudowy i regeneracji. Dla jednych mniej, dla innych bardziej. Kwestia indywidualna. To czas treningu dla przyjemności. Masz dość ciągłego kontrolowania parametrów biegu? GPS, pulsometr i cała reszta okablowania możesz zostawić w domu. Ruszaj się kierując swoim samopoczuciem. Basen, tenis, gra w piłkę, siłownia – forma wypoczynku dowolna – byleby aktywna.
W niedzielę wybór padł więc na rowerowanie w przepięknych okolicznościach przyrody okolic jeziora w Otominie. Mieszkam niedaleko trójmiejskiej obwodnicy, więc z dojazdem nie ma problemu.

Po drodze można uzupełnić prowiant;)
Jeszcze rzut okiem na „rozkład jazdy”..

I dokonuję jedynie słusznego wyboru – żółty szlak wzdłuż malowniczego brzegu jeziora w stronę rezerwatu „Bursztynowa Góra”. Czarnym szlakiem Doliny Raduni jechałem ostatnio, (a tak przy okazji serdecznie pozdrawiam Pana Urzędnika, który pewnie zza biurka zakwalifikował tą trasę jako rowerową. Chłopaki nie płaczą. Ciemno, wilki jakieś ale trasa a co tam – rowerowa jak nic:)..

+6st.C, bez wiatru i opadów. Co prawda mgła tak gęsta, że ją można było kroić nożem, ale za to pięknie.. Cicho, spokojnie, pusto, czyli to co tygrysy lubią najbardziej! Na trasie świetne warunki. Pomimo końca listopada, na drodze mało błota, trzeba tylko uważać na śliskie liście i wystające gałęzie.


Po drodze obrazki jak z klasycznej „Osady”;)


I w końcu cel wycieczki: utworzony w 1954r. rezerwat „Bursztynowa Góra” z największym zachowanym do dzisiaj wyrobiskiem bursztynu o średnicy 40m i głębokości 15m. Niesamowite miejsce. Rzut okiem na grafikę i myśl o tym co Ziemia jeszcze kryje w sobie.. Oczami wyobraźni zobaczyłem pracujących tam górników..
To była bardzo udana wycieczka. Trasa wymagająca, ale dająca możliwość pełnej integracji z przyrodą. Z dala od zgiełku i pośpiechu wielkiego miasta. Oby więcej takich chwil, czego sobie i Wam życzę


Góry, jeziora, lasy – czego dusza zapragnie!

piątek, 23 listopada 2012

To nie żarty, to JESIEŃ


Wstaję do pracy. Ciemno. Wracam do domu. Jeszcze ciemniej. Jak z reklamy proszku („czy czerń może był jeszcze ciemniejsza”) Może. Zwłaszcza kiedy kalendarz taki się cieniutki zrobił (w przeciwieństwie do trendu w jakim zmierza obwód pasa). Jednym słowem smutek, nostalgia, JESIEŃ..
Ale nie o tym miałem mówić. Wręcz przeciwnie. Żeby te wszystkie negatywy, nie przysłoniły nam pozytywów. Trzeba na to inaczej spojrzeć. Jako zodiakalnemu bliźniakowi nie wypada mi powiedzieć inaczej: JEST OK! A będzie jeszcze lepiej. Na dowód mojej śmiałej tezy kilka argumentów. 

W końcu można wybrać się na plażę (co prawda gorących kobiet jak na lekarstwo, ale za to z zimnym piwem nie ma problemu).


 Jak mawiają w Skandynawi, nie ma złej pogody, trzeba się tylko odpowiednio ubrać.


Wreszcie jest moment na spacer w czasie którego odkryjemy dobrze znane miejsca na nowo, z niewidocznymi zza pleców turystów „smaczkami”


A może inspirujące spotkanie z ciekawym, choć kontrowersyjnym człowiekiem?.. (autor porady: „..sprzedaj lodówkę i jedź..” zapytany skąd wziąć fundusze na wymarzone wyprawy w nieznane. 


Na poranne ciemności bywają również "energetyczne".. Kiedy ranne wstają zorze..


Pewnie.. łatwo mówić, trudniej zrobić. Zwłaszcza kiedy moja Florka* promuje  jedynie słuszną formę wypoczynku, przyjmując pozycję: aby do wiosny.
*owoc mezaliansu w hodowli kotów rasowych. Ojciec - kot burmski, uroda po kotce rosyjskiej, choć z twarzy zupełnie niepodobna do nikogo.. A charakter.. heh.. To kot któremu się wydaje, że jest psem;)


Można więc i tak. To nasz wybór...

.... Można jednak inaczej do czego serdecznie zachęcam.. Wystarczy podnieść rękę i nacisnąć przycisk;)









wtorek, 20 listopada 2012

To był dobry rok..

Wraz z opadającymi z drzew liściami, pokusiłem się o pierwsze podsumowanie AD2012. Jak to zleciało.. a przecież zupełnie nie tak dawno planowałem tegoroczny kalendarz...
Za mną Bieg Niepodległości w Gdyni - uwaga -  2885 zawodników na mecie i wzrost frekwencji o 56%! Poza tym się działo. Na początek po sąsiedzku gdyński  lutowy Bieg Urodzinowy gdzie porywisty wiatr umożliwiał bieg tylko w pozycji horyzontalnej. Potem majowy Bieg Europejski z przyzwoitym wynikiem 43min. Po dwóch startach na dystansie 10km przyszedł czas na  Półmaraton Gochów w malowniczo położonym Bytowie, gdzie na wymagającej trasie i przy przenikliwym zimnie (6st.C w czerwcu??) udało sie zamknąć zegar na 1godz 39min. Nieźle.. ale to nie były imprezy docelowe. W dniu urodzin, a jakże - prezent, udział w zawodach triathlonowych na dystansie 1/4 IronMan (950m pływania - 45km roweru- 10,5km biegu) w czasie 2godz47min http://www.irontriathlon.pl/


ten gość z nr 287 to ja;)

I w końcu wisienka na torcie: Herbalife Triathlon Susz 2012 na dystansie 1/2IronMan (1,9km pływania - 90km roweru - 21,1km biegu). Zawody przy 30st upale ukończyłem z czasem 5godz56min...ufff


Oj się działo. Ale nikt nie mówił, że będzie lekko:) Więcej o tej imprezie i o przygotowaniach do triathlonu w następnym odcinku;)
W październiku przetestowałem nową trasę maratonu w Poznaniu. 3godz 39min. Spójrzcie na profil. Niespodzianka na 35 i 40 kilometrze.. Bezcenne;)


tour de poznan
W telegraficznym skrócie:
  • 280 jednostek treningowych; z czego:
  • 188 biegowych na dystansie 2500km
  • 50 rowerowych (tylko szosa) z przebiegiem 1500km
  • 42 treningi na basenie (nie licząc wody otwartej)
To był dobry rok....


Na dobry początek


Dzień Dobry Bardzo! Na każdym zebraniu jest taka kwestia, że ktoś musi zacząć... 
Nazywam się Witold Podgórski... i od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem podzieleniem się z Wami nadwyżką moich sportowych endorfinek*, co na łamach niniejszego bloga czynię;) Do miłego więc przeczytania!
*to naprawdę nic złegoJ